Canalblog
Editer l'article Suivre ce blog Administration + Créer mon blog
Publicité
Polnews - kregi Polonusow - Polnews
Polnews - kregi Polonusow - Polnews
3 décembre 2009

Galerie "Art Montparnasse" - Jaromira Netter - exposition Paryż-Nowy Jork par Bruno Koper

Paryż-Nowy Jork  JAROMIRY NETTER                                                

Gal

 

 Jakakolwiek jest wartość czy jakość jej prac, Jaromira jest przede wszystkim osobą odważną, artystką dla której nie ma nieprzekraczalnych granic ani muzealnych świętości. Wydawałoby się, że odwaga nie jest istotną zaletą w twórczości malarskiej, tymczasem bywa, że właśnie śmiałość i zuchwałość są ważnymi (a jakże rzadkimi dziś) cechami w sztuce. Bez nich, historia sztuki byłaby nudnym strumykiem powielanych kolorowych otoczaków.

Na swojej ostatniej, paryskiej wystawie*) Jaromira pokazała prace na temat Paryża i Nowego Jorku; dwa miasta, które dobrze zna, w których wiele razy bywała i wystawiała, dwa tematy, których ogrom historycznych i artystycznych uprzedzeń mógłby przestraszyć każdego śmiałka władającego pędzlem. Nie Jaromirę, która rzuciła się z nieposkromionym impetem w plastyczny pojedynek z obu metropoliami tak różnymi i które niejedną już reprezentację widziały i przeżyły.

Bo jeżeli istnieje na świecie miasto, które poszczycić się może najbogatszą ikonografią to napewno stolica Francji. Paryż - Mekka artystów i jak mawiał mój przyjaciel "dla artysty tylko Paryż! ". Któż o tym genius loci nie marzył a który artysta z prawdziwego zdarzenia nie szczędził trudu i finansów by choć raz zwiedzić lub rzucić na płótno osobliwy smak paryskiego życia? Pissarro, Marquet, Delaunay, Utrillo i bliżej nas Chagall, Buffet, Cassandre... oni wszyscy ze zmiennym szczęściem i zróżnicowaną paletą stylów ale zawsze z pożytkiem dla marszandów i amatorów sztuki widzieli spełnione nadzieje plastycznej egzaltacji ale także niespełnione iluzje sukcesu. Dla polskich malarzy jak Matejko, Pankiewicz, Frycz, Axentowicz, Mehoffer lub bliżej nas dla Makowskiego, Lebensteina, Hasiora, Szapocznikow Paryż był miejscem, do którego pielgrzymka była nie tylko zawodowym i moralnym obowiązkiem każdego szanującego się artysty ale stała się wyrocznią światowej kariery.
Jaromira należy do szczęśliwych, którym los okazał się łaskawy i mimo iż mieszka i pracuje w cieniu Moneta w Giverny, nie umknęła się też i atrakcji Paryża.Paryż w oczach Jaromiry jest Paryżem klasycznym, rozpoznawalnym, powiedzmy "turystycznym" ale daleko jej od niedzielnej powielanej tandety i parady kiczów z Placu du Tertre.

Realizm monumentów paryskiego krajobrazu Jaromira "przerabia" plastyczną interpretacją, która "modernizuje" spojrzenie i rzuca na płótno szaloną energię niekontrolowanego zdawałoby się pędzla. Swobodnie beż jakichkolwiek stylowych obowiązków wyniesionych z warszawskiej ASP, paryska inspiracja Jaromiry żywi się fotografią, którą umiejętnie przekształca w maelstrom barw i form nie zwracając uwagi na charakterystyczną kolorystykę miasta. Dla Jaromiry złoto-rudy odcień paryskiego kamienia i czerwień nadsekwańskich bulwarów czy miejskich parków oddaje lepiej jej wewnętrzną, psychologiczną potrzebę intymnej koloryzacji oka a nie chromatyczny przymus którą narzuca rzeczywistość. Kompozycja obrazów czasami chwiejna nie zawsze akademicko słuszna, oddaje jednak dobrze osobistą wizję artystki gdzie wyobraźnia mimo natrętnego realizmu ma swoje do powiedzenia. Bo Paryż, podobnie jak Nowy Jork, są dla Jaromiry miastami odtworzonymi, zrekonstruowanymi silnymi prawie że abstrakcyjnymi machnięciami pędzlów różnych wielkości. Podobnie jak u Dufy, oryginalny "naturalistyczny", precyzyjny szkic budynku, znanego monumentu, ujęta w doskonałej perspektywie ulica, widok, są narysowane na zamalowanej i jakby zamazanej gwałtownym gestem abstrakcyjnej plamie, a niektóre szczegóły są tylko zasugerowane jakby niedokończonym gestem, lużno ściekającą farbą ; znanym poniekąd "chwytem", którego nie powstydziłby się praktykant action painting. Zafascynowana wodą Jaromira znalazła w mętnych nurtach Sekwany ( a także w nowojorskich East i Hudson River) przezroczystość rozcieńczonych terpentyną tłustych powierzchni. Wydawałoby się, że "machnięcie " pędzlem jest czynnością, która przesłania mieszczański realizm szczegółów haussmannowskiej architektury, jest też i przede wszystkim plastyczną, fachową odpowiedzą Jaromiry na klasycyzującie wyzwanie paryskich zbyt według niej grzecznych budowli.

Jarusia(expo


Innego kalibru choć podobnie ciężkiego jest Nowy Jork. Innego też wymiaru jest wyzwanie które Apple City narzuca artystom i prowokuje. Jaromira dzięki niekonwencjonalnym kompozycjom dała gęstej, zbitej masie Manhattanu trochę przejrzystości, potrzebnej przestrzeni, oddechu, by nie zapędzić sfatygowane oko w ślepy zaułek. Oleiste zdawałoby się wody Hudson River po których spacerują w tanecznym virze słoneczne plamy, kontrastują i kompensują słynne i znane wszystkim ale jakże banalne, skamieniałe downtown i skyline. Jaromira szczęśliwie rozprawiła się z nudnym pionem urbanistycznym Nowego Jorku gdzie każde prawie że spojrzenie odbija się głucho o szklane mury. Jej energiczne pociągnięcia pędzla i zmyte powierznie płótna oddają doskonale iście nieludzką atmosferę megapoli, którą oddychają nowojorczycy i proponują to czego najbardziej brak kamienistej piramidzie wieżowców : życia.
Patrząc na seryjne obrazy Jaromiry wystawione na Montparnassie ma się wrażenie, że zostały wszystkie zrealizowane błyskawicznie, w krótkim czasie, jakby na zamówienie, jakby w amoku, w twórczym transie. Ale nie zamówienie, nie czas realizacji, nie szybkość lub rozpęd malarskiej akcji decydują czy obraz mówi czy milczy, czy nudzi czy intryguje. Decyduje nie tylko sama z sobie wartość propozycji, reprezentacji, ale także kultura i ouverture d'esprit oglądającego...

Bruno Koper,
(artysta malarz, profesor, historyk sztuki.)

 

*) Galerie "Art Montparnasse". 3-31 grudnia 2009.

Publicité
Publicité
Commentaires
Publicité
Archives
Publicité